Gdy usłyszałam, że czeka mnie wyjazd służbowy, nie byłam zbyt zadowolona. Wiadomo – dużo obowiązków, a po dniu pełnym pracy zakwaterowanie w kiepskim, głośnym miejscu, gdzieś na uboczu wszystkiego. Jakież więc było może zdziwienie, kiedy nasze kwatery okazały się magicznym miejscu ukrytym wśród pól i zieleni… Dziś opowiem wam o swoich obawach związanych z wyjazdem – i o tym, jak noclegi pracownicze Oświęcim, a mówiąc ściślej Osiek, zmieniły moje podejście. Noclegi pracownicze Oświęcim? No właśnie…
Z czym kojarzy Wam się Oświęcim? Założę się, że w pierwszej kolejności pomyśleliście o Muzeum Auschwitz. Dopiero później przyszło Wam na myśl, że to całkiem ładne miasto, które leży w województwie małopolskim i w którym mieszka prawie 40 tysięcy mieszkańców. Nie sądzę jednak, że pomyśleliście o tym, że Oświęcim otrzymał prawa miejskie pod koniec XIII wieku ani że przez miasto przepływa rzeka Sola. O nie, z tego Oświęcim nie jest znany… Auschwitz-Birkenau, czyli punkt obowiązkowy każdego dorosłego człowieka Muzeum Auschwitz,
Zazwyczaj, czy to po świętach Bożego Narodzenia, czy po Wielkanocnych, biorę sobie dzień albo dwa wolnego, żeby jeszcze trochę poświętować i posiedzieć z moimi rodzicami. Lubię tę rodzinną atmosferę, która panuje u nas w domu. Nic wielkiego, tylko nasza trójka, ale i tak jest miło. A poza tym, ktoś przecież musi zjeść to całe żarcie szykowanie na święta, nie? 😛 W tym roku nie dostałam takiej szansy i żaden poświąteczny urlop, nawet jednodniowy, nie wchodził w grę. Musiałam wyjechać w delegację zaraz we wtorek. Co prawda tylko na dwie noce,
Sytuacja awaryjna w Oświęcimiu Miałem już w tym tygodniu nie pracować, a przynajmniej nie wyjazdowo. To miał być spokojny, przedświąteczny tydzień, spędzony w domu z rodziną. Wiosna wreszcie przyszła, młodsza córka chce się uczyć jeździć na rowerze i kto ma jej tego nauczyć, jak nie tata? Ale wyszła jakaś sytuacja kryzysowa, kobiecie zalało mieszkanie i na szybko szukała ekipy, która jej to porządnie osuszy i jeszcze odmaluje przed świętami. Po długich namowach szef się zgodził no i pojechaliśmy. Także przedświąteczny tydzień spędzam
Do Oświęcimia jeżdżę bardzo regularnie. Jestem tutaj chyba co dwa miesiące, czasem częściej, a czasem rzadziej. Znam tu już prawie każdy kąt, każdą knajpę i każdy bar. Jest tutaj kilka naprawdę bardzo fajnych restauracji. Zawsze jak przyjeżdżałem w te strony, to odwiedzałem niektóre z nich nawet kilka razy. Co tam pieniądze, z jednej strony szkoda tak codziennie stołować się na mieście, ale z drugiej strony – niecodziennie mam okazję pokosztować innych rarytasów. Ale niestety nie tym razem…
Biegiem do Oświęcimia No i przyszła upragniona wiosna, ale podobno nie ma się co cieszyć, bo przyszła tu tylko na chwilę… Podobno zaraz wrócą mrożące krew w żyłach chłody, kolejny raz z temperaturami grubo poniżej zera. Ehhhh, bez sensu, a tak się już cieszyłam na cieplejsze dni, od razu przybyło mi energii i samopoczucie poszło w górę, a tu znowu ma się ochłodzić… ;-( Długo czekałam na ocieplenie, bo już mnie całą nosi w środku. Uwielbiam biegać, a zima jest do tego nie najlepszym czasem. Nie, żebym jakoś była przerażona
Pojechałam w podróż służbową do Oświęcimia tak naprawdę na siłę. Zupełnie nie chciałam i może gdybym miała w sobie więcej siły, to mogłabym się jakoś wymigać. Ale za niedługo będzie równe trzy lata, odkąd pracuję w firmie, i liczę, że z okazji tej rocznicy dostanę jakąś podwyżkę. Pewnie gdybym zrezygnowała z tej delegacji, to nie wypadłabym w zbyt dobrym świetle… Zebrałam się w sobie, cały czas sobie wmawiając, że to tylko kilka dni i dam radę, jakoś to przetrwam. Czemu takie wyjazdy są dla mnie aż tak trudne? Z natury raczej jestem
W Oświęcimiu, na moim wyjeździe służbowym, wylądowałam akurat w trakcie najzimniejszego tygodnia tej zimy. Minus 15 stopni! Taka pogoda to bez kitu powinna być dwa miesiące temu, na Wigilię na przykład, a nie teraz w lutym, prawie marcu, gdy już czekamy na jakiś pierwszy powiew cieplejszego powietrza… No i oczywiście te mrozy musiały się jakoś dać we znaki. Przyjechaliśmy na miejsce w poniedziałek około godziny 17. Obiad zjedliśmy po drodze, zakupy zrobiliśmy po drodze, więc w zasadzie nie mieliśmy potrzeby już nigdzie wychodzić z mieszkania.
Moja praca wymaga ode mnie ciągłych wyjazdów, szczególnie teraz, gdy wszystkie firmy zamykają poprzedni rok finansowy. Praktycznie każdy tydzień spędzam gdzieś indziej, a jedynie na weekendy jestem w domu. Oczywiście, zdarzają się też tygodnie, gdzie pracuję stacjonarnie, ale zazwyczaj styczeń, luty i marzec wiążą się z tym, że co chwilę się przenoszę z miejsca na miejsce. Takie życie na walizkach. Ludzie sobie nawet nie wyobrażają, jakie trzeba mieć w takiej sytuacji zapasy bielizny, bo dosłownie
W tym tygodniu byłam na wyjeździe służbowym w Oświęcimiu. Od poniedziałku do czwartku. Trochę długo. Co tu robić wieczorami w takim miejscu, gdy za oknem szaro, buro i ponuro? No, trzeba sobie jakoś ogarnąć te kilka dni. W poniedziałek towarzystwo z pracy zaproponowało wspólne drinki w celu integracji „delegatów”. Czy ja w ogóle chcę się integrować ze wszystkimi? Niekoniecznie, ale nie chcę też wyjść na odludka, więc wybieram się z wszystkimi do knajpy w centrum Oświęcimia i nawet całkiem przyzwoicie spędzam czas. No to poniedziałek mamy z głowy. Kurcze, szkoda,