W Oświęcimiu, na moim wyjeździe służbowym, wylądowałam akurat w trakcie najzimniejszego tygodnia tej zimy. Minus 15 stopni! Taka pogoda to bez kitu powinna być dwa miesiące temu, na Wigilię na przykład, a nie teraz w lutym, prawie marcu, gdy już czekamy na jakiś pierwszy powiew cieplejszego powietrza…

No i oczywiście te mrozy musiały się jakoś dać we znaki. Przyjechaliśmy na miejsce w poniedziałek około godziny 17. Obiad zjedliśmy po drodze, zakupy zrobiliśmy po drodze, więc w zasadzie nie mieliśmy potrzeby już nigdzie wychodzić z mieszkania. Zresztą komu by się chciało w taki ziąb. Wieczór spędziliśmy sobie w naszych pokojach, w kwaterach w Osieku, który jest jakieś 15 kilometrów od Oświęcimia. I za tą odległość przyszło nam zapłacić…

 

Z problemami poradziliśmy sobie na chłodno

Rano we wtorek wstajemy sobie na spokojnie, szykujemy się do pracy, śniadanko, kawka i te sprawy. Wsiadamy do auta, mamy wyjeżdżać, godzina 8 już tuż tuż, a tu zonk! Akumulator nam padł… Co za pech! Czy ktoś w ogóle dba o stan akumulatorów w samochodach służbowych?! Zostaliśmy totalnie na lodzie… Chciałam szybko pobiec do właścicielki noclegów zapytać, czy jakoś może nam pomóc, ale potem pomyślałam, że jest dopiero przed ósmą rano, więc może nie wypada jej budzić… Ale okazało się, że właścicielka sama usłyszała, że mamy jakiś problem i wyszła do nas. Niestety nie miała kabli, żeby na szybko podładować samochód, dała nam jedynie numer na taksówkę. W sumie na tę chwilę nie mieliśmy innej opcji, musieliśmy szybko dostać się do pracy.

Na szczęście taksówkarz był wolny, przyjechał po nas i spóźniliśmy się nie więcej niż 15 minut. Taki kwadransik studencki to można wybaczyć! ? W międzyczasie kolega skontaktował się z szefem, ten zadzwonił na assistance i umówiliśmy się na popołudnie. Całe szczęście, że w tym Osieku mieliśmy normalnie ogrodzony teren z parkingiem, więc samochód stał w bezpiecznym miejscu. Zresztą i tak nikt nie byłby w stanie go ukraść z rozładowanym akumulatorem 😛 hehe.

Po południu wszystko poszło bardzo sprawnie, taksówką wróciliśmy z pracy, chwilę później podjechał umówiony mechanik z assistance, podładował nam akumulator, wybraliśmy się na wycieczkę do marketu do Oświęcimia, żeby auto jeszcze trochę rozruszać, no i na szczęście następnego dnia rano już normalnie odpalił. Ale nie ma co, wyjazd służbowy dał nam popalić! ?

– Sabina
 

Masz pytania albo chcesz zarezerwować nocleg? Skontaktuj się z nami!

Komentowanie zostało wyłączone.