Restauracje w Oświęcimiu – smaczna droga do dodatkowych kilogramów

Do Oświęcimia jeżdżę bardzo regularnie. Jestem tutaj chyba co dwa miesiące, czasem częściej, a czasem rzadziej. Znam tu już prawie każdy kąt, każdą knajpę i każdy bar. Jest tutaj kilka naprawdę bardzo fajnych restauracji. Zawsze jak przyjeżdżałem w te strony, to odwiedzałem niektóre z nich nawet kilka razy. Co tam pieniądze, z jednej strony szkoda tak codziennie stołować się na mieście, ale z drugiej strony – niecodziennie mam okazję pokosztować innych rarytasów.

Ale niestety nie tym razem… Przytyło mi się ostatnio trochę. Niezbyt dużo, bo chyba z 6 kilogramów, ale jednak. Nigdy nie miałem problemów z wagą, ale faktycznie zaczęła trochę rosnąć od momentu, kiedy zacząłem tak często wyjeżdżać w delegacje i na różne inne wyjazdy. Stołowanie się na mieście, jakkolwiek jest mega fajne i smaczne, jest też trochę zgubną drogą. Często porcje są większe, niż faktycznie potrzebujemy, a dojadamy je albo z przysadzistości, albo ze zwykłej ludzkiej przyzwoitości, że jedzenia nie należy wyrzucać. A jak się tak jadało kilkanaście razy w miesiącu, to na efekty nie trzeba było zbyt długo czekać. Śmiejemy się zawsze z dziewczyną z tych wszystkich artykułów na popularnych portalach w stylu „3 miesiące do bikini” albo „super dieta na wakacje”. Ale faktycznie, teraz jest ostatni dzwonek, żeby zabrać się za siebie, żeby faktycznie do tych wakacji coś zmienić. Jedziemy w tym roku na Chorwację ze znajomymi i Aga cały czas mi truje, że nie chce się za mnie wstydzić na plaży. 😛 Wiadomo, że tak sobie żartuje, ale co, jeśli nie? Hehe.

 

Tym razem obiady będę gotował sobie sam!

Postanowiłem ograniczyć jadanie w restauracjach. Na wyjazdach służbowych to o tyle trudne, że żaden ze mnie kucharz. Jajcarkę potrafię zrobić i to by było na tyle. Dlatego też ostatnio Aga trochę zapoznała mnie ze sztuką kulinarną i nauczyła paru podstawowych dań. Przede wszystkim kurczak z ryżem i jakimiś mrożonymi warzywami. Takie danie zawsze będzie okey, a mieszanek warzyw jest pod dostatkiem, więc można w miarę różnorodnie jeść.

Dlatego też tym razem delegację zaplanowałem inaczej – zamiast szukać noclegu w centrum, w pobliżu restauracji i knajp, wyszukałem sobie nocleg w Osieku, który jest trochę oddalony od centrum. Korzyści są dwie – mam do dyspozycji kuchnię, więc mogę sobie sam coś przyszykować, a nawet jak mi nie wyjdzie, to i tak nie mam wyjścia – do żadnej knajpy pieszo nie zajdę. 😛 Tylko co mnie powstrzyma przed zamówieniem pizzy na wynos w takiej sytuacji?! Mam nadzieję, że silna wola – w końcu 3 miesiące do bikini! 😀

– Łukasz

 

Masz pytania albo chcesz zarezerwować nocleg? Skontaktuj się z nami!

Komentowanie zostało wyłączone.